Ostatni macedoński bektaszyta

Kto był ze mną na więcej niż jednej wycieczce fakultatywnej w Albanii, z pewnością słyszał o bektaszytach. Bektaszyzm, mistyczny (suficki) odłam islamu fascynuje mnie i zachwyca, a swoją fascynacją uwielbiam się dzielić z turystami. A jednak, chociaż to albańska Tirana uchodzi za współczesną stolicę bektaszytów, moja opowieść ma korzenie gdzie indziej. Zapraszam do Tetova.

W Tetovie, w miejscu zwanym Arabati Baba Tekke, mieszka ostatni w Macedonii bektaszycki derwisz. Mutalib, bo tak ma na imię, przypomina czarodzieja Gandalfa. Wysoki mężczyzna z długą brodą spogląda na mnie z uśmiechem, a oczy skrzą mu się wesoło. Wraz z grupą Polaków zostaliśmy zaproszeni na muabet, czyli rytualną pogawędkę. Stół zastawiono drobnymi przekąskami, w małych kieliszkach czeka rakija. A Mutalib czeka na nasze pytania.

derwisz tetovo
Spotkanie z Mutalibem, bektaszyckim mnichem

Islam bez dżihadu

Bektaszyzm to przykład jednego z najbardziej popularnych tarikatów, czyli bractwa mistycznego, wywodzącego się z islamu. Narodził się w XIII wieku w Anatolii, a za jego założyciela uznaje się Haji Bektashi Velego. Kodyfikatorem zaś i sprawcą popularności tej mistycznej drogi był działający w XVI wieku Balim Sultan.

Nie jest to jedyny tak synkretyczny prąd religijny, wywodzący się z islamu. Wykazuje wiele podobieństw ze starszym od niego alawizmem. Podstawową różnicą jest jednak fakt, że bektaszyzm można (a wręcz – należy) przyjąć świadomie, alawitą trzeba się urodzić. Bektaszyci nawiązują nie tylko do islamu, lecz również do elementów chrześcijaństwa, szamanizmu, a nawet zaratustrianizmu.

Niespodzianką dla tych, którzy islam kojarzą z krwawymi rzeziami niewiernych, jest nieuznawanie przez bektaszytów dżihadu. Dżihad bektaszycki, o ile w ogóle można o nim mówić, cofa się do źródłowego znaczenia tego pojęcia. Przed pojawieniem się islamu bliskowschodnie ludy pustynne używały go jako określenia obowiązku troski o rodzinę, wzajemnej opieki i walki o przetrwanie. Ta walka przejawia się na drodze pokojowej: w rozmowach, pouczeniach, poszukiwaniach.

Bektaszyzm od wieków był problematyczny dla dwóch głównych odłamów islamu, sunnizmu i szyizmu. Do dzisiaj przez ortodoksyjny islam uznawany jest za herezję i tępiony. W 1826 roku sułtan Mahmud II zdelegalizował bektaszyzm w Imperium Osmańskim oraz rozwiązał korpus janczarów – doborową piechotę turecką – wśród których prąd ten był wyjątkowo popularny. Niedługo później nurt ten przeszedł w Turcji odrodzenie, by ponownie utracić na znaczeniu po dojściu do władzy Mustafy Kemala Ataturka. Wówczas nauczyciele bektaszyccy masowo poczęli przenosić się do Albanii, gdzie nurt ten zakorzenił się już w XV wieku za sprawą mistyka Kusum Baby. Na albańskiej mozaice religijnej dzisiaj stanowią ok. 8%.

tetovo tekke
Konak – wnętrze rezydencji w tekke

Bektaszyzm przybywa do Macedonii

Ali Baba lub Sersem Baba, od którego nazwę wziął bektaszycki kompleks w Tetovie, był bratem pierwszej żony Sulejmana Wielkiego, Mahidervan.  Gdy jego siostra utraciła względy i została wygnana z dworu, również Ali Baba musiał odejść. Udał się na obrzeża Imperium, do Tetova, gdzie rozpoczął życie w odosobnieniu. Wkrótce wokół niego zaczęli gromadzić się pierwsi uczniowie, zafascynowani jego filozofią i mistycyzmem.

Inna wersja legendy mówi, że Ali Sersem Baba był wysokim urzędnikiem ds. religii w Imperium Osmańskim, a także jednym z najważniejszych powierników sułtana. Kiedy pod wpływem objawienia zdecydował się na ustąpienie z urzędu i rozpoczęcie życia pustelniczego, Sulejman wpadł w gniew. Nie zatrzymał sługi, lecz z wściekłością wołał za nim: „skoro jesteś głupcem (sersem po turecku oznacza głupca), to odejdź!”. Jego głos odbijał się echem od ścian pałacu, aż cały drżał w posadach.

Kompleks tekke we współczesnym kształcie to dzieło Rexhepa Paszy i jego syna Abduraima. Jako gubernatorowie tureccy, zarządzali oni ziemiami od Prizrenu po Sztip. Pierwsze budynki zaczęły powstawać pod koniec XVIII wieku wokół mauzoleum Sersem Baby, obok którego Abduraim ufundował grobowiec ojcu po jego śmierci. Budynek konaku (rezydencji urzędniczej) jest uszkodzony, dobrze zachowała się biblioteka oraz „wieża kwarantanny”, w której mieszkała chorująca na gruźlicę ukochana córka Abduraima. Cały teren otoczono murem o wysokości siedmiu metrów.

Abduraim przyczynił się również do odnowienia oszałamiającego i chyba największego zabytku w Tetovie, Kolorowego Meczetu. Ta dekoratywna perełka jest ewenementem w świecie islamskim ze względu na zdobienia zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz świątyni. Na wykonanie kolorowych ornamentów podobno poświęcono 30 000 jaj! Pochodzący  z 1438 roku meczet został przebudowany w XIX wieku przez Abduraima Paszę, wtedy również zyskał swoje niezwykłe dekoracje. W 2010 roku odrestaurowano go z funduszy przekazanych przez Stany Zjednoczone.

kolorowy meczet tetovo
Wnętrze Kolorowego Meczetu

Ostatni macedoński bektaszyta

Tekke w Tetovie pełniła funkcję siedziby bektaszytów do 1912 roku, po czym jej działanie zostało zawieszone. W czasach Jugosławii kompleks przebudowano i zamieniono na hotel z restauracją i muzeum. Po ogłoszeniu przez Macedonię niepodległości kilkoro bektaszytów powróciło do świątyni. Dzisiaj, mimo uszkodzeń, jest to najlepiej zachowana bektaszycka tekke na Bałkanach.

Mimo swojego znaczenia, także w kategorii zabytku, Mutalib – ostatni macedoński derwisz – prowadzi pokojową krucjatę na rzecz bektaszyzmu w Macedonii. Od 1993 roku (oraz od wprowadzonej w 2001 roku poprawki do ustawy) wspólnota bektaszycka w Macedonii czeka na przyznanie jej statusu oficjalnej wspólnoty wyznaniowej. Stoi to w konflikcie z interesami Islamskiej Wspólnoty Religijnej (IVC). Organizacja ta twierdzi, że reprezentuje wszystkich muzułmanów na terenie Macedonii. W 2002 i 2008 roku doszło na tym tle nawet do incydentów z użyciem broni. Uzbrojeni członkowie IVC zaatakowali kompleks, domagając się oddania terenu w ręce organizacji.

Dobroduszny Mutalib wspomina o tym z charakterystycznym poczuciem humoru. Dowcip i pozbawione zadęcia podejście zarówno do codziennych spraw, lecz i teologii, nieodłączne jest zresztą w obcowaniu z bektaszytami. Na pytanie o atak sprzed dekady, gdy pod murami tekke rozległy się strzały, odpowiada: – Pomyślałem wtedy, że brakuje w turbe (turecki grobowiec; na terenie kompleksu w Tetovie znajduje się mauzoleum, w którym przechowywane są szczątki przełożonych tekki) miejsca na wystarczająco długą trumnę dla mnie. Wystawałyby mi stopy.

Nie wierzcie bektaszytom

Mutalib cierpliwie odpowiada na pytania, siedząc pod licznymi wizerunkami swoich poprzedników – w przeciwieństwie do większości odłamów islamu, bektaszyci dopuszczają kult świętych wraz z modlitwą przed ich przedstawieniami. Derwisz nie różnicuje też pytań w zależności od płci zainteresowanego. W bektaszyzmie kobiety zostałe zrównane mężczyznom.

– Kobieta powinna się uczyć. To przecież kobiety odpowiadają za edukację dzieci. Im lepiej one będą wyedukowane, tym więcej wartości przekażą następnemu pokoleniu – wyjaśnia bektaszycki baba. – Chcemy uczyć dzieci szacunku. Muszą zatem widzieć, że dorośli również obdarzają się respektem, bez znaczenia, czy jest to kobieta, czy mężczyzna. O wartości człowieka świadczą jego czyny i myśli, nie biologia.

Bektaszytom blisko jest do filozofii panenteizmu. Wierzą, że Bóg jest wszędzie – w każdym stworzonym przez siebie bycie, a jednocześnie jest osobną istotą. Nie przykładają także szczególnej wagi do formułowania tez ostatecznych ani dogmatów. Mutalib nie tylko nie przekonuje nas do swoich racji, lecz wręcz zachęca, by je podważać. Pytania prowadzą do poszukiwań, odpowiedzi rodzą gnuśność.

– W ilu bogów wierzycie? W jednego? Ja również. I wierzę jak wy, że Bóg jest wszędzie. Jest jeden, jest wszędzie… Więc jak możemy wierzyć w innego Boga? – Mutalib milknie na moment, po czym kontynuuje z uśmiechem. – Przyznajemy zgodnie, że Bóg jest nieosiągalny dla naszych umysłów. W takim razie po co udowadaniać sobie, kto ma rację? I tak nie dojdziemy do prawdy na ziemi. Możemy dyskutować, ale kłótne, a tym bardziej przelewanie krwi nie mają sensu.

Na koniec Mutalib przedstawia wizję ludzkości według bektaszytów. Ludzie są jak mozaika. Mozaika składająca się z wielu elementów: mniejszych, większych, lepiej ciosanych, porysowanych, kolorowych. Różnych. Sprzeczając się, rozbijamy mozaikę. Taki kawałek mozaiki może być subiektywnie piękny, jednak traci sens całości. Całości, jaką pomyślał nas Bóg. Różnorodnej właśnie.

Tetovo Tekke
Turbe – mauzoleum na terenie tekke. Widok z zewnątrz

Dlaczego bektaszyci piją alkohol

Na koniec poczęstunku, tuż po wzniesieniu toastu, nagle jeden z turystów zadaje pytanie. Zaraz, alkohol? W islamie?

Mutalib, chociaż nie pije z nami rakii, wybucha śmiechem.

Przede wszystkim, nauczyciele bektaszyccy nie lubią zakazów ani tabu. Odnoszą one przeciwny skutek od zamierzonego. Jak zakazany owoc, który wodzi na pokuszenie, zamiast pobudzać do myślenia.

A alkohol? To taki papierek lakmusowy. Pokazuje, czy i jak dobrze potrafimy panować nad swoimi pokusami. Po spożyciu alkoholu spadają z nas maski, które przywdziewamy na co dzień. Odkrywamy swoją twarz. A z drugiej strony, jeżeli niedostatecznie poznaliśmy samych siebie, możemy stracić kontrolę. Od nas zależy, czy my poskromimy pokusę, czy pokusa poniesie nas.

Mutalibowi skrzą się oczy, gdy zaczyna opowiadać o „czterech kieliszkach”:

– Po pierwszej porcji rakii zachowujemy się jak jagniątka. Jesteśmy towarzyscy, życzliwi, łagodni. Taka sielanka. Po drugiej porcji rakii zachowujemy się jak lwy. Jesteśmy odważni, mocarni, świat stoi przed nami otworem. Prawdziwy król na sawannie! Po trzeciej porcji rakii zachowujemy się jak małpy. Wstępuje w nas małpi rozum, robimy rzeczy, których potem nie pamiętamy i nigdy wcześniej ich byśmy nie zrobili. Małpi gaj. A po czwartej porcji rakii… – zawiesza głos, uśmiechając się kącikiem ust. – Padamy pod stoły jak świnie.

Nie mam pojęcia, na ile opowieści ostatniego bektaszyty z Tetova pokrywają się z rzeczywistą wykładnią bektaszyzmu. Wiem natomiast, że jego opowieści przekazywane przeze mnie na wycieczkach cieszą się ogromną popularnością wśród turystów. Dlatego niniejszym postanowiłam je spisać.

Dajcie znać w komentarzach, czy było warto!

Scroll to Top