Zoranem Zaev i partia SDSM rozprawę z projektem Skopje 2014 zapowiada od lat. Burmistrz stolicy, Petre Šilegov, rządy swoje rozpoczął od usunięcia pomnika kontrowersyjnego rewolucjonisty Andona Kjošeto sprzed budynku Sądu Najwyższego. Kolejną ofiarą padł Aleksander Macedoński, wyproszony z lotniska. Jego większy odpowiednik, dumnie ogarniający wzrokiem Plac Macedonia, nadal wita turystów. Niedawno opatrzony został jednak didaskaliami. Tablica umieszczona u podstawy pomnika informuje w trzech językach – macedońskim, albańskim i angielskim – o „hellenistycznym” charakterze dzieła. Dawniejszy Wojownik na koniu dzisiaj przyznaje się, że jest Aleksandrem Wielkim. W końcu to, jak informuje tablica, „historyczna postać, należąca do antycznej hellenistycznej historii i cywilizacji i do światowego kulturowego i historycznego dziedzictwa”.
Skopje, miasto rosnące na gruzach
W znakomitej analizie Proektot Skopje 2014 – skici za edno naredno istrazuvanje profesor Nikos Chausidis wyraził opinię, że Skopje jest specyficznym miastem, które od początku istnienia rozrastało się nie wszerz, lecz w głąb. Jego dzieje historyczne opisuje obrazowo, przyrównując je do Uroborosa. Uroboros to wąż, który pożera własny ogon. Aby się odrodzić, najpierw musi doprowadzić do własnej destrukcji. Pustoszące miasto kataklizmy sprawiły, że musiało ono wielokrotnie podnosić się z gruzów. Zamiast się rozbudowywać, usypywało kolejne warstwy.
Dlatego Skopje jest w pewnym sensie miastem-cmentarzyskiem, którego dzieje nie są zapisane na poziomie osiągalnym, lecz pod powierzchnią ziemi.
Po przejęciu władzy przez SDSM w Macedonii rozgorzała debata. Plany wymazania projektu Skopje 2014 z przestrzeni publicznej i pamięci zbiorowej podzieliły społeczeństwo. Ujawniła ona skomplikowaną tożsamościową układankę, z jaką musi mierzyć się Macedonia. W ciągu dwóch dekad już raz podjęto próbę wykreślenia pewnego epizodu kształtowania macedońskiej tożsamości. Brutalistyczne konstrukcje z czasów jugosłowianskich zasłonięte zostały przez klasycyzujące fasady ze styropianu, a myśl wodza Tito, wykuta na budynku starego dworca, zasłoniła ponura tablica. Niewątpliwie potencjalna wyrwa, która powstałaby po skreśleniu Skopje 2014, byłaby znacznie mniejsza niż ta „post-jugoslowiańska”. Warto jednak pamiętać, że projekt Skopje 2014 nie wziął się z powietrza czy z przypływu inwencji twórczej Nikoli Gruevskiego.
Sami wybieramy sobie przeszłość
Po wyswobodzeniu się z tureckich okowów w XIX wieku Greków połączyła Megali Idea, która zakładała odtworzenie Grecji z czasów potęgi Bizancjum. Uznawała zatem Greków za prawowitych spadkobierców spuścizny bizantyjskiej. Dziś w zasadzie trudno byłoby znaleźć państwo z basenu Morza Śródziemnego, które nie rościłoby sobie pretensji do czasów Wschodniego Cesarstwa. Co więcej, początkowo Grecy wcale nie tak chętnie odwoływali się do antyku, polis, narodzin demokracji i szkół filozoficznych. Dlaczego? To były czasy pogańskie, a nowe państwo opierało się na prawosławiu!
Aby umocnić narracje narodowotwórcze potrzeba było także bohatera, którym wkrótce został wybrany Aleksander Macedoński. Jednak postać Aleksandra w ciągu dwóch tysięcy lat pobudzała wyobraźnię na różnych szerokościach geograficznych. Fascynowała się nim literatura rosyjska, czeska i chorwacka, a szczególne miejsce zajął w piśmiennictwie serbskim. Na obszarze bułgarsko-macedońskim mityczny dowódca został przekuty w symbol walczącego z Turcją (!) bohatera, którego legenda jednoczyła Słowian na obszarze Bałkanów. Aleksander w czasach budzenia się tożsamości narodowych przenikał nie tylko do tekstów publicystycznych i propagandowych, ale także zajął miejsce w utworach folklorystycznych, żywych lub przywracanych do życia dzisiaj.
Hayden White, jeden z prekursorów narratywistycznej filozofii historii stwierdza, że nie jest możliwe obiektywne poznanie przeszłości. Nauka uprawiana przez historyków jest w swej istocie interpretacją, nie przezroczystym opisem rzeczywistego wydarzenia. Badacz zgadza się z poglądem Jeana Paula Sartre’a, twierdzącym, że ludzie sami wybierają sobie przeszłość. Wprowadza pojęcie „praktycznej przeszłości”. Jednostki i członkowie wspólnot posługują się nią w praktycznym działaniu. Ona pomaga im orientować się i podejmować decyzje zarówno w zwykłym, codziennym życiu, jak i w sytuacjach ekstremalnych.
Wymyślanie historii Macedonii Północnej
Macedonia rozpaczliwie poszukuje sposobów na wypełnienie treścią kart swojej historii. Do ich przepisywania zgłasza się coraz więcej chętnych. Historycy i publicyści greccy, bułgarscy i albańscy są żywo zainteresowani współudziałem w tym procesie. I bynajmniej nie ma w tym nic z gruntu złego, natomiast jest to zadanie wymagające ogromnej wiedzy i wrażliwości. Narracja, także turystyczna, może połączyć ponad podziałami, może również wykluczyć.
Debaty nad prawem do znaku handlowego „Macedonia” przez długi czas były tematem zastępczym, wykorzystywanym przez polityków na zasadzie divide et impera. Faktem jest, że przez terytorium dzisiejszej Macedonii biegł antyczny szlak handlowy Via Egnatia, że Republika może poszczycić się wieloma bezcennymi zabytkami z czasów starożytnych. Faktem jest również, że Skopje 2014, przy wielu mankamentach, spełniło parę założeń – doprowadziło do zainicjowania dyskusji społecznej i wzrostu zainteresowania Macedończyków problematyką ich korzeni oraz przyciągnęło turystów. Ostatni aspekt wydaje się szczególnie ważny.
Z pomocą języka turystycznego, niekiedy upraszczającego, humorystycznego, przewodnicy turystyczni mogą wprowadzić do dotychczasowej konfliktowej interpretacji historii nową jakość. Turysta skłonny jest zaufać wiedzy i rzetelności lokalnego przewodnika, nawet na przekór zgromadzonym dotychczas wiadomościom ogólnym z innych źródeł. Zamiast więc burzyć pomniki, sugerowałabym opracowanie wspólnych tras turystycznych z przystankami przy każdym Aleksandrze.
Nowy kraj na mapie Europy
Od chwili oficjalnej zmiany nazwy Republiki Macedonii na Republikę Macedonii Północnej otrzymuję mnóstwo wiadomości. Wiadomości życzliwie polecających stosowanie poprawnej nazwy tego kraju. Nie otrzymywałam takich wiadomości w czasie, gdy ONZ zalecał stosowanie FYROM, tj. Former Yugoslavian Republic of Macedonia (Była Jugosłowiańska Republika Macedonii).
Na czym polega problem?
Króciutko przypomnę. Od 1991 roku między Macedonią i Grecją trwał konflikt, którego oficjalną przyczyną była konstytucyjna nazwa kraju. Po rozpadzie Jugosławii Macedonia, dokładnie 8 września 1991 roku, ogłosiła niepodległość. Nowe, demokratyczne państwo miało nosić nazwę Republika Macedonii. Warto dodać, że za czasów jugosłowiańskich nazwa ta nie brzmiała wiele inaczej – do 1963 roku Ludowa Republika Macedonii, następnie Socjalistyczna Republika Macedonii. Dopóki była to część Jugosławii, nie wywoływało to jednak kontrowersji.
Po 1991 roku Grecja zakwestionowała odwołanie „Republiki Skopje” (to jedna z wielu ironicznych nazw, stosowanych niegdyś przez Grecję na północnego sąsiada) do tradycji i symboli starożytnych Macedończyków. Te uznawane są za elementy greckiego dziedzictwa narodowego. Po interwencji dyplomatów ONZ i UE oraz jedenastu miesiącach greckiego embargo, Macedonia zobowiązała się do zmodyfikowania przyjętego godła (słońce z Verginy zastąpił ośmioramienny symbol solarny) oraz występowania w kontaktach dyplomatycznych pod nazwą Byłej Jugosłowiańskiej Republiki Macedonii (Former Yugoslavian Republic of Macedonia – FYROM).
W 2008 roku Grecy zawetowali zaproszenie Macedonii do struktur NATO oraz do Unii Europejskiej. Wtedy Macedonia była naprawdę bardzo dobrze odrabiającym lekcje kandydatem. Przez dekadę, także w wyniku absurdalnego konfliktu i jego następstw, poczyniła krok wstecz.
Kupione głosy
Dziesięć lat po greckim weto doszło do przełomu. W maju ubiegłego roku premierzy obu państw, Zoran Zaev i Alexis Tsipras, ogłosili porozumienie. Początkowo media obiegła informacja, że północny sąsiad Grecji zmieni nazwę na Republika Macedonii Ilindeńskiej, ale w wyniku sprzeciwu partii opozycyjnych zdecydowano się na Republika Macedonii Północnej.
Nie zakończyło to protestów – przeciwnie, one dopiero się zaczęły. Co ciekawe, znacznie gwałtowniejsze były w Grecji niż na terenie Macedonii. Jednak również Macedończycy wyrazili swoje niezadowolenie co do planowanej zmiany nazwy, bojkotując referendum jesienią 2018 roku. Z tego powodu nie uzyskano wymaganej frekwencji do uznania referendum za wiążące. Mimo tego rząd ogłosił, że Macedończycy poparli porozumienie, gdyż wśród oddanych głosów zdecydowana większość była na tak.
W styczniu 2019 roku macedoński oraz grecki parlament ratyfikowały traktat prespański. W Macedonii przyjęto m.in. cztery poprawki do Konstytucji i rozpoczęto proces ich wdrażania. O przyjęciu poprawek zadecydowały głosy ośmioro przedstawicieli partii opozycyjnej VMRO-DPMNE. Uważa się, że przekupieni zostali za obietnicę amnestii za wykroczenia gospodarcze. Ogromny wpływ miały także głosy parlamentarzystów a partii etnicznie albańskich, co nie pozostało niezauważone przez macedońskie ruchy nacjonalistyczne.
W Grecji atmosfera była jeszcze gorętsza. Najpierw premier ledwie przetrwał głosowanie nad wotum zaufania, otrzymując 151 głosów poparcia swoich rządów wobec 148 przeciw. Traktat prespański Grecy ratyfikowali stosunkiem 153 głosów za i 146 przeciw. I tutaj nagła zmiana frontu niektórych prawicowych polityków budzi podejrzenia i nowe teorie spiskowe.
Mimo sukcesu w osiągnięciu porozumienia przez Tsiprasa i jego rząd, którego gratulowali mu głowy państw i przedstawiciele największych organizacji światowych, było od stycznia jasne, że to koniec rządów Syrizy. I tak, w lipcu tego roku na fotelu premiera zastąpił go Kyriakos Mitsotakis, wywodzący się z partii Nowa Demokracja. Nowa Demokracja głosowała w całości przeciwko umowie prespańskiej w styczniu 2019 roku.
Na północy bez zmian
Sekretarz Generalny Jens Stoltenberg, sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Michael Pompeo, wysocy przedstawiciele Unii Europejskiej Johannes Hann i Federica Mogherini, przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i cała plejada głów państw oklaskami przyjęła zakończenie 27-letniego konfliktu. Umowa opierająca się na kontrowersyjnie zdobytych głosach okrzyknięta została triumfem europejskiej demokracji.
I byłoby wszystko w jak najlepszym dla mnie porządku. Macedonia wraca na drogę do eurointegracji, jak podobno chce tego od dekady.
Natomiast nastawienie wielu dotychczas neutralnych osób gwałtownie się zmieniło. Cały proces, gdy prześledzić go uważnie od samego początku do końca, albo nie brał pod uwagę zdania społeczeństwa, albo ostentacyjnie je ignorował. Prowadzi to do coraz silniejszej polaryzacji wśród samych Macedończyków, ale także do pogłębiania problemów etnicznych. Nie wspominając o narastających różnicach między Grekami i Macedończykami, co może w przyszłości odbić się na macedońskiej mniejszości w Grecji.
Dyplomatycznie wszystko zostało poukładane. Tylko ludzie się rozsypali. A niełatwo jest poskładać taką układankę.
Pingback: Macedonia czy Macedonia Północna? Na Dzień Niepodległości : Do Macedonii
Pingback: FYROM – co to znaczy? : Do Macedonii
Dobry pomysł.
Macedonia to piękny kraj, Macedończycy są bardzo gościnni. Skopje to faktycznie miasto jak z gry komputerowej. Najbliżej mi do stanowiska, które słyszałem od Serbów, że Macedończycy to Bułgarzy, którzy udają Greków.
faktycznie centrum Sk to koszmar, ale skoro juz jest, co to komu przeszkadza. W końcu starożytna Macedonia naprawdę tam byla, a że nie słowiańska, no to co. Dzisiejsi tamtejsi Sowianie odziedziczyli samą ziemię – w Macedonii, jak i na calych Bałkanach, tyle że Traków i Ilirów już nie ma, żeby się mogli czepiać. pozdrawiam