Morsowanie według Macedończyków

Czy Ty też masz zasypany feedback memami i postami dotyczącymi morsowania? Przyznam, że mnie ten trend omijał… do wczoraj. Bo wczoraj nagle mój Facebook zaroił się od zdjęć morsujących macedońskich znajomych.

W pierwszej chwili naprawdę przecierałam oczy ze zdumienia. Naprawdę, #morsuję dotarło aż nad Jezioro Ochrydzkie?

A potem spojrzałam w kalendarz. 19 stycznia. No tak.

Święto macedońskich morsów.

Trzech Króli łowi krzyż

Święto Objawienia Pańskiego należy do pierwszych ustanowionych przez Kościół świąt. Początkowo jednego dnia obchodzono aż cztery święta: Boże Narodzenie, hołd trzech mędrców, cud na weselu w Kanie Galilejskiej i chrzest Jezusa w Jordanie. Z biegiem lat i po podziale Kościoła święta rozdzielono, a obrządki różnicowały się. W Polsce znamy to święto pod nazwą Trzech Króli. W Macedonii przypada dwa tygodnie później, 19 stycznia, i znane jest jako Vodici/Bogojavljenje.

Na całym świecie Kościoły Prawosławne obchodzą święto Epifanii na różne sposoby. Motywem przewodnim jednak zawsze jest woda. Woda, którą w wigilię święta chrzci się w świątyni. Następnego dnia po uroczystej mszy i procesji z krucyfiksem wierni udają się nad naturalny zbiornik wodny.

A tam… łowią krzyż.

Hierarcha wrzuca krzyż do wody. Vodici w Strudze

Morsowanie warte 1000 euro

Dostojnik kościelny dokonuje poświęcenia zbiornika wodnego – najlepiej jeziora bądź rzeki. Wierni następnie czerpią świętą wodę, którą poświęcą domy, skropią siebie i najbliższych lub wypiją. Zapewnią tym sobie zdrowie i Bożą łaskę.

Nie brzmi spektakularnie?

W Macedonii również święci się wodę. Po długiej uroczystości procesja udaje się nad wodę. Tam zwykle czeka już mała lub całkiem pokaźna grupka półnagich mężczyzn. Poświęcenie wody odbywa się za pomocą rzuconego do niej krucyfiksu, pobłogosławionego przez dostojnika kościelnego. Za krzyżem rzucają się śmiałkowie. Kto pierwszy wyłowi krzyż, zapewnia sobie i najbliższym powodzenie i szczególne łaski w nadchodzącym roku. A także, nierzadko, pokaźną gratyfikację pieniężną i nagrody!

Każdego roku próbę wyłowienia krzyża z Vardaru w centrum Skopje i z Jeziora Ochrydzkiego w Ochrydzie podejmuje kilkaset osób. Łowienie krzyża odbywa się w każdym mieście i wiosce, gdzie działa cerkiew. Przy braku dostępu do naturalnych zbiorników, wykorzystuje się baseny! Jednak to właśnie uroczystość ze Skopje i Ochrydy przyciąga najwięcej chętnych, a oba wydarzenia transmituje telewizja. Nie ma się czemu dziwić. Nagroda pieniężna sięga nawet 1000 euro!

Kobietom morsowanie wzbronione

Od paru lat duchowni macedońscy alarmują – Vodici przestaje mieć wymiar religijny, stając się spektaklem! Każdego roku dochodzi do kilku incydentów, chociaż niegroźnych. Kuksańce w bok, odepchnięcia, przepychanki w wodzie…

W 2014 roku doszło jednak do wydarzenia, które odbiło się echem w całym kraju. Wówczas w Štipie krzyż wyłowiła kobieta. I chociaż nie istniał dotąd żaden zakaz, wzbraniający płci żeńskiej podejmowania próby wyłowienia krzyża, wybuchł skandal. Przede wszystkim, już w parę sekund po tym, jak palce kobiety zacisnęły się na krucyfiksie, najbliższy mężczyzna wyrwał go jej z rąk. Mimo sprzeciwu widzów oraz duchownego, po trwającej kilkanaście minut dyskusji mężczyzna ów wrócił do domu – nie oddając cennego krucyfiksu. Interweniować musiała policja, po osobistym zgłoszeniu incydentu przez kapłana, a krzyż wrócił do kobiety. 

Dlaczego zdecydowała się skoczyć? W wywiadach opowiadała, że mimo skończonych studiów, od miesięcy bezskutecznie szuka pracy. Krzyż miał zapewnić jej szczęście.

Chociaż w Štipie kapłan stanął w obronie kobiety, w kolejnych latach wielu dostojników wydało oficjalne zakazy udziału kobiet w uroczystości. Tłumaczono to społecznie przypisanymi rolami obu płci. Mężczyzna jest głową rodziny. Jeżeli kobieta zatem wyłowi krzyż, zapewniając tym bezpieczeństwo ogniska domowego, podważy znaczenie męża.

Na kanwie tych wydarzeń reżyserka Teona Mitevska nakręciła film, który w drugiej połowie ubiegłego roku trafił do polskich kin. Bóg istnieje, a jej imię to Petrunia zaczyna się właśnie w dniu święta Objawienia Pańskiego. Tytułowa Petrunia wyławia święty krzyż… i wtedy zaczynają się problemy. Film Mitevskiej atakuje skostniałe struktury macedońskiego Kościoła Prawosławnego oraz społeczny patriarchalizm, obecny, jak się okazuje, w każdej sferze życia w Macedonii.

ochryda pomnik
Mężczyzna, wyławiający krzyż. Pomnik w porcie w Ochrydzie

Krzyż w dom, Bóg w dom

Jest jednak wioska w Macedonii, która całą uroczystość oparła właściwie wyłącznie na kobietach. I jest to jedna z najbardziej niezwykłych i bogatych uroczystości przetrwałych do dziś.

Wioska Bituše liczy sobie niewiele ponad sto domów, z czego zaledwie dwadzieścia jest zamieszkałych na stałe. Jednak w drugiej połowie stycznia na trzy dni świętowania wioska zapełnia się ludźmi. Z roku na rok przybywa ich coraz więcej, zaintrygowanych piękną tradycją.

Ze świętem Objawienia Pańskiego wiąże się jeszcze jedna rzecz. Dawniej prawosławni Macedończycy wybierali spośród siebie w wioskach lub dzielnicach kuma. Tenże kum miał obowiązek zaopiekować się krucyfiksem. Po wyłowieniu go przez szczęśliwca trafiał on do jego domu na rok – aż do kolejnego święta.

Ponieważ był to ogromny przywilej i prestiż, ustalano kolejność, zgodnie z którą krucyfiks trafiał do następnych rodzin. Każdy miał mieć możliwość dostąpienia zaszczytu „goszczenia Boga” we własnych progach. Niestety, czas oczekiwania na swoją kolej wynosił nawet i sto lat! Mieszkańcy Bituše wpadli więc na pomysł, aby krzyże były dwa. Skróciło to czas oczekiwania do 40 lat.

Tak zrodziła się tradycja, w której to kobiety odgrywają główną rolę. Uroczystości trwają od 18 do 20 stycznia każdego roku, ale przygotowania do nich rozpoczynają się niemal rok wcześniej. 31 stycznia, w dniu św. Atanazego, nowi kumowie deklarują w cerkwi, że zobowiązują się do przygotowania przyszłorocznego obrzędu. Od tej chwili mają niecałe dwanaście miesięcy, aby… zgromadzić wokół siebie jak najwięcej kobiet. To właśnie kobiety będą prowadzić procesję z krucyfiksem.

vodici macedonia
Fot. Gjorgji Licovski

Kobiety przodem!

Przygotowania rozpoczynają się tydzień przed świętem Objawienia Pańskiego, a dokładnie w dniu Prawosławnego Nowego Roku (z 13 na 14 stycznia). Po północy wybrana młoda mężatka, ubrana w tradycyjny ślubny strój, udaje się do jednej z czterech wiejskich studni. Tam napełnia wodą dwa wiadra.

Z przyniesionej przez dziewczynę wody ugniata się ciasto. Z niego wypieka się chleb, dokładnie pięć bochenków, które mają pozostać aż do święta Objawienia Pańskiego. Następnie kobiety przygotowują chleby i pity, które wyżywią w dniu święta całą wioskę i wszystkich gości. Dziś przynajmniej część wypieków jest zamówiona, ale zwyczaj wspólnego przygotowania pierwszych pięciu bochenków pozostał.

17 stycznia następuje uroczyste pożegnanie krucyfiksów przez starych kumów i ich rodziny. Goszczą oni swoich następców na uroczystej kolacji. Po niej kumowie udają się do monastyru Jovana Bigorskiego wraz z krucyfiksami, umieszczonymi w wodzie. Tam mnisi przez całą noc śpiewają psalmy, chrzczą wodę oraz krzyże. Kiedy wrócą o świcie następnego dnia, woda ta posłuży do poświęcenia wszystkich domów w wiosce. Tym samym dokonują odpędzenia nieczystych sił, które nie będą miały wstępu do wioski w dniu głównej uroczystości.

Noc z 18 na 19 stycznia krucyfiksy spędzają w wiejskiej cerkwi św. Michała Archanioła. Wieczorem gościnie kumów zbierają wraz z gospodynią kasztany. Następnie każda kobieta zabiera tyle z nich, ile liczy jej rodzina, plus po jednym na dom i na zwierzęta hodowlane. Jeżeli któraś z kobiet nie może uczestniczyć w tym rytuale, kasztany są dla niej przechowywane i darowane później, aby nie czuła się wykluczona z wioski. 

Następnie przy wspólnym posiłku ustala się kolejność w procesji. Na początku idą mężatki, z żoną kuma na czele, potem narzeczone, panny i dziewczynki. I choć na przedzie kolumny szedł będzie dostojnik kościelny, uwaga wszystkich skupia się właśnie na kobietach, niosących nad sobą kosze z chlebem i ubranych w piękne, bogate stroje.

do macedonii
Fot. Gjorgji Licovski

Suknia jak zbroja

W przeciągu paru dni świętowania trudno trafić w wiosce na kobietę, która nie będzie miała na sobie pięknego i niezwykle cennego stroju. Charakterystyczny dla mieszkanek wioski strój należy do najdroższych w Macedonii. Waży dwadzieścia pięć kilo (25 kg!), jest haftowany złotymi i srebrnymi nićmi, ozdabiają go monety, paski ze srebra i srebrne obręcze. Do tego oczywiście kolczyki, kolorowe chusty, płócienna biała koszula, tkane pasy i wiele, wiele innych warstw, tak charakterystycznych dla macedońskiej kultury. Gdy obie kolumny kobiet zaczynają tańczyć Jovanovo oro (oro – macedoński taniec – św. Jana), nie sposób oderwać od nich wzroku. Nic więc dziwnego, że tak spektakularna część obrzędu, jaką jest łowienie przez mężczyzn poświęconego krucyfiksu, blednie w obliczu tak pięknego pochodu.

Gdy krzyż zostaje wyłowiony przez szczęśliwca, ten ma przywilej przejścia między mieszkańcami wioski, którzy dotykają lub całują krucyfiks z należną czcią. Po obrządku nad wodą zostaje on uroczyście przeniesiony do cerkwi, a wszyscy goście udają się do wiejskiego domu kultury, gdzie czeka bogaty poczęstunek i rakija. A co z nowymi ojcami chrzestnymi? Cóż, oni zadeklarują przygotowanie przyszłorocznej uroczystości dopiero 31 stycznia. Tymczasem ich żony udają się do batiuszki, który przekazuje im krzyże owinięte białym płótnem. Kiedy wrócą do domów, zaproszą na uroczystą kolację pozostałe kobiety, z którymi szły w procesji. Dopiero gdy wszystkie kobiety skończą jeść, do stołu zasiądą mężczyźni…

Zjedź i zjedz Macedonię

Niewiele jest tak łatwo dostępnych miejsc, w których przetrwały jeszcze nieskomercjalizowane, piękne tradycje. Zachwycające stroje, w których prezentują się kobiety w Bituše podzczas obchodów święta Objawienia Pańskiego, liczą sobie po kilkadziesiąt i więcej lat! W Macedonii etnografowie naliczyli ponad 70 typów strojów, charakterystycznych dla regionów, a nawet samych gmin. Wiele z nich oglądać można już jedynie w muzeach.

Tego typu tradycje, rękodzieło, opowieści nie trafiają do programów wycieczek. Nie ma na nie czasu, a też nie każdy jest zainteresowany zwiedzaniem z uważnością i rozmową z ludźmi.

Postanowiłam szerzej promować ideę uważnego podróżowania. Podróżowania, w którym skupiasz się na rozmawianiu z ludźmi, a nie o ludziach. Wycieczkach, podczas których może i widzisz mniej, ale rozumiesz więcej.

Jeśli chcesz się przyłączyć i niczego nie pominąć – zapisz się na newsletter!

Scroll to Top