przewodnik macedonia
Bez kategorii

Nie wierzę w obiektywizm (przewodnika)

22 lipca 2021

Gdy miałam 13 lat, porzuciłam marzenie o zostaniu policjantką dla zwierząt lub rangersem na afrykańskim safari, choć już całkiem nieźle potrafiłam rozróżniać duże koty po wydawanych przez nie pomrukach. Zdecydowałam wówczas, że chcę być reportażystką. A najlepiej – korespondentką wojenną.

Powinność przewodnika: obiektywizm

Długo wierzyłam, że najwyższą powinnością dziennikarską jest stuprocentowy obiektywizm. A ponieważ fascynowałam się także historią, bezkrytycznie wierzyłam w niepodważalność faktów historycznych. Przynajmniej na początku.

Jeszcze zanim poszłam na studia, moja wiara w obiektywizm mocno się zachwiała. Pamiętam jednak, że na kursie przewodnickim starzy wyjadacze z poznańskiego PTTK uparcie twierdzili, że powinnością przewodnika jest obiektywizm. 

A ja już na pierwszym roku studiów wiedziałam, że słynni kronikarze Kadłubek i Anonim, na których opiera się polska podstawa programowa, dalecy byli od obiektywizmu.

Czy nie dziwiło Cię, że wierzymy zapiskom z ksiąg, w których opowiada się o ludach z otworami gębowymi na brzuchach? Dlaczego?

Do Macedonii zaprowadziła mnie wcale nie turystyka, ale badania. Badania nad autentycznością, a raczej jej postrzeganiem. Zafascynowało mnie, jak bezkrytycznie wszyscy ulegamy magii rzekomej autentyczności.

Autentyczności nie będę się dzisiaj szczegółowo przyglądać, bo to temat wart osobnego rozwinięcia. Ale zarzucę haczyk.

Jak wytwarzamy sobie przeszłość

Doskonale wiesz, że Warszawa została w zasadzie zrównana z ziemią, a jej podnoszenie z gruzów po II wojnie światowej to wynik dziesiątek lat odbudowy. Jednocześnie mało ktodoświadcza niespójności,gdy przewodnik, wskazując na Zamek Królewski, mówi:„w obecnym kształcie obiekt ten powstał w XVII wieku”. Jak to, a nie… kilkadziesiąt lat temu? Czy zatem obiekt ten jest autentyczny, czy… wirtualny, jak mówi o nich badacz teorii historiografii, Hayden White?

Hayden White twierdzi, że nie jest możliwe obiektywne poznanie przeszłości, a nauka uprawiana przez historyków jest w swej istocie interpretacją, nie przezroczystym opisem rzeczywistego wydarzenia. Zgadza się tym samym z filozofem Jeanem Paulem Sartrem, uważającym, że… ludzie wybierają sobie przeszłość.

Kontrowersyjne? Obrazoburcze? Jak to, wybierają sobie przeszłość?! Ba, to jeszcze nie jest wcale najdalej wysunięta teza. Taki de Tocqueville posunął się do tezy, że ludzie wytwarzają sobie przeszłość, przetwarzają ją, przepisują i rekonstruują. Po co? A to już temat na inną dyskusję, ale ma to wiele wspólnego z tożsamością narodową. Wyobrażoną, jak twierdzą niektórzy.

albania przewodnik

Szanowni Państwo, proszę mi nie wierzyć do końca

Jaki to ma związek z Bałkanami? Jaki to ma związek z Macedonią?

Do walki o tożsamość, przeszłość i przyszłość wielu (większości) krajów, nie tylko bałkańskich, zaprzęgnięta została turystyka. Jednym z najlepszych europejskich przykładów jest tu Grecja. Tożsamość grecka wręcz nierozerwalnie łączy się z narracją turystyczną. Co od lat odbija się czkawką północnemu sąsiadowi. Macedonia do tego biegu dołączyła spektakularnie, inicjując projekt Skopje 2014. O tym będzie w kolejnych odcinkach.

Po miesiącach łączenia badań i pracy w turystyce wyrobiłam sobie zwyczaj kończenia wycieczki słowami: Szanowni Państwo, proszę mi nie wierzyć do końca.

Nie wierzę w obiektywizm, bo same fakty historyczne to nie obiektywne liczby, lecz narracja i interpretacja.

Przewodnicy, czy tego chcą czy nie, swoje słowa przepuszczają przez filtr skojarzeń, doświadczeń, a nawet samopoczucia czy stylu wypowiedzi. Dodatkowo, po drugiej stronie jest odbiorca, który ma własny filtr.

Tyle opinii, ile… wycieczek?

Turysta przybywa do odwiedzanego miejsca z bagażem kulturowym. Wyobrażenie kreowane jest przez broszury reklamowe, magazyny i programy podróżnicze, ale też zasłyszane opinie, filmy czy nieuświadomione uprzedzenia. Podróżując, zwykle oddalamy się od własnego „centrum świata”, kotwicy, która zakorzenia w nas zachowania, które uważamy za „normalne”. Nie wzbudzają w nas zdziwienia, nie wysyłają sygnałów o błędzie poznawczym. 

Gdy spotykamy się z czymś nowym, całe ciało, szczególnie układ nerwowy, włącza alarm. Jeśli nie jesteśmy na ów przygotowani, mamy skłonność do upraszczania i ulegania instynktowi, np. obawie przed Innym. 

Nie jesteśmy obiektywni, nie jesteśmy w stanie zachować obiektywizmu, bo nie jesteśmy białymi kartkami. Wszędzie docieramy z bagażem doświadczeń, skojarzeń, zautomatyzowanych reakcji. Zaczynają to dostrzegać instytucje kultury, przygotowując swoje ekspozycje pod wchodzenie w dialog z różnymi grupami. Zdają sobie sprawę, że te same eksponaty symbolizujące dane wydarzenie historyczne będą różnie odczytywane przez różnych odbiorców.

Aby to lepiej zobrazować, wyobraź sobie autobus pełen turystów. Grupa wybiera się na wycieczkę. Przewodnik jest jeden, do wszystkich mówi to samo, nie podchodzi przecież do każdego z osobna z odmienną historią. Program całą grupę obowiązuje wspólny. W zasadzie każda z osób w autobusie ma w planach identyczne doświadczenie.

Wyobraź sobie, że po wycieczce przewodnik rozdaje uczestnikom kartki. Każdy z nich ma opisać wycieczkę jak najbardziej szczegółowo. Najlepiej, by wiernie odwzorował słowa przewodnika, szczegóły punktów programu, a nawet wszystkie smaki, kolory i zapachy.

Czy relacje te będą identyczne? A teraz pomyśl, że po stu latach zostaje z nich wszystkich jedna narracja. Czy pozostałe były mniej autentyczne, a ta jedna ocalała – z racji ocalenia – dostanie status obiektywnej?

macedonia wycieczki

Nie jestem obiektywna

Całkiem niedawno uświadomiłam sobie kolejną rzecz. Chociaż opowiadając o czasach zamierzchłych nie mam okazji doprowadzić przed moich odbiorców bohatera we własnej osobie, wciąż jednak mam wielu innych bohaterów. I bezmyślnie okradam ich z historii i głosów. Spróbowałam więc to zmienić. Zdając sobie sprawę z wielu niedoskonałości tej metody, od prawie już roku próbuję zwracać historie ich właścicielom. By oni je opowiadali, by mieli nad nimi panowanie i mogli pisać ich zakończenie.

A że przez to w środowisku przewodnickim oskarżana jestem o brak profesjonalizmu – biorę na klatę. Nie jestem obiektywna. I nie jestem ekspertką.

Uczę się i oduczam, codziennie.


Temat ten pierwotnie poruszyłam w newsletterze. Wywołał on po raz pierwszy tak wiele Waszych reakcji i ożywczych dyskusji, za co niezwykle dziękuję – o to właśnie chodzi, rozmawiajmy!

W newsletterze dzielę się ciekawostkami, przemyśleniami, ale także informacjami prosto z Macedonii – od bardzo praktycznych po ostatnie nowinki, poruszające społeczeństwo. Chcesz do nas dołączyć? Zapisz się!

Only registered users can comment.

  1. Dziękuję za komentarz (i wyróżnienie mojego bloga i działalności)! Bałkany to rzeczywiście specyficzny region i wciąż mnie dziwi, że nie pojawia się w badaniach nad narracją i jej wplywem na percepcję czy autokreację – te badania skupiły się w Palestynie (przewodnik Arab vs przewodnik Żyd, komu bardziej ufamy i dlaczego), w Azji, zwłaszcza kontrolowane szlaki w Chinach, itp. A Bałkany to kopalnia tematów, chociaż jest to sporo pułapek i fałszywych tropów – ja im więcej wiem, tym mniej jestem pewna wszelkich sądów. Ale może to dobrze?

  2. Świetnie napisane. Od kilku lat mieszkam na Bałkanach, a to idealne miejsce, by przekonać się, że nie ma czegoś takiego jak obiektywizm. A lata podróży i rozmów z innymi turystami pokazały mi dobitnie, że różni ludzie mogą diametralnie różnie interpretować ten sam wycinek rzeczywistości – w zależności od pochodzenia, tła kulturowego, przekonań, wierzeń, posiadanej wiedzy i doświadczeń. Z tego też powodu generalnie unikam blogów podróżniczych (z kilkoma wyjątkami – w tym niniejszego bloga), bo ich ton „ja byłem – ja widziałem – ja wszystko wiem” mnie odrzuca.

Comments are closed.