Treskavec jest klasztorem, który zrobił na mnie jak dotąd największe wrażenie. Być może miał na to wpływ fakt, że musiałam włożyć trochę wysiłku, by do niego dotrzeć. Może to legenda o bestii, która przez dziesięciolecia mieszkała w klasztornych murach. Albo mistycyzm, którego nie utraciło to miejsce nawet po otoczeniu przez rusztowania.
O Treskavcu mówi się, że zachwyca dwa razy. Mnie zachwycił raz – i wystarczyło.
O innym, także nieodkrytym przez masową turystykę monastyrze przeczytacie w tym wpisie.
Apollo i Imperium Serbskie
Podniebny Klasztor rzeczywiście niemal sięga nieba! Znajduje się na wysokości 1270 metrów, ograniczony od wschodu szczytem Zlatovrv (1422 m n.p.m.). Ślady po pierwszej świątyni sięgają czasów rzymskich, choć niewykluczone, że było to miejsce kultu znacznie wcześniej. Pewne jest natomiast, że w II i III wieku znajdowało się tu sanktuarium poświęcone Apollinowi i Artemidzie.
Początki monastyru w dzisiejszym kształcie sięgają XIII wieku. Wówczas w miejscu wczesnochrześcijańskiej świątyni wzniesiono cerkiew pw. Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Za największego darczyńcę uznaje się cara Stefana Dušana, słynącego z otaczania opieką klasztorów na swoich ziemiach w celu osłabienia ich związków z Bizancjum.
Niestety, niewiele wiemy na temat wcześniejszych fundacji. Dzięki zachowanym zapisom kronikarskim z klasztornego skryptorium, które działało począwszy od XIV wieku, wiadomo o darach Stefana Uroša II Milutina. Najstarsze freski pochodzą z XIV wieku. Z tego samego okresu jest imponujący refektarz z oryginalnym, kamiennym stołem i siedzeniami. Ściany pokryte są nowszymi freskami, z ostatniego okresu działania monastyru, XVII i XIX wieku.
Kroniki przypominają nam, że niewielu dostojników oparło się urokowi Treskavca. Wspomniany car Dušan porównywał monastyczne życie mnichów w Podniebnym Klasztorze do tego z Góry Synaj czy Athos. Marko Cepenkov, XIX-wieczny folklorysta i etnograf z Prilepu, wskazywał na szacunek, jakim cieszył się monastyr u Turków. Jeden z sułtanów rozkazał, aby zwolnić go z podatków oraz wydał dekret, aby nikt nigdy nie ważył się zaatakować tego pięknego miejsca. Niestety, późniejsi zarządcy nie uszanowali dekretu. Świadczy o tym skrzynia z czaszkami mnichów, pomordowanych przez Turków, przechowywana w cerkwi.
Także Turcy pośrednio przyczynili się do utraty znaczenia klasztoru. Gdy w XVIII wieku zlikwidowali Arcybiskupstwo Ochrydzkie, mnisi musieli opuścić zabudowania. Zostały one przejęte przez Prilep. Każdego roku w sierpniu urządzano tam bogate targi handlowe, a na co dzień w dawnych murach monastyru funkcjonowała szkoła.
Treskavec i Bestia
W czasach swojej świetności w klasztorze mieszkać miało nawet trzystu mnichów. Jego sława rozciągała się na całe Bizancjum, dorównując świętej górze Atos. Pod Atosem właśnie pewna królewska córka, Kalamarię, zatrzymano w jej pielgrzymce. Jako kobieta, nie miała prawa pościć z mnichami i brać udziału w modlitwach. Dotarła więc do wsi Dabnica, u podnóża góry, na której szczycie wznosił się słynny klasztor.
Kalamaria trzykrotnie wysyłała przez swój orszak prośbę do opata, aby pozwolił jej dostąpić niewygód monastycznego życia. Ten jednak konsekwentnie odmawiał. Wreszcie, Kalamaria wpadła w gniew i w szale rozkazała wymordować mnichów. Tak też się stało – góra spłynęła krwią.
Na krwi i kościach pomordowanych wyrosła bestia, pożerająca każdego, kto ośmielił się zbliżyć. Trwała tak na szczycie ponad 200 lat, a klasztor niszczał i popadał w zapomnienie. Niebiosa w końcu postanowiły rozprawić się z demonem. Rozpętała się potężna burza, aż w pewnej chwili blask błyskawicy przeciął niebo i ta uderzyła z hukiem w sam środek monastyru.
Kilka dni później pasterze, w bezpiecznej odległości od klasztoru wypasający stada, poczuli przykry smród. Zauważono też, że nęcone zapachem padliny owczarki znikają, by powrócić z zakrwawionymi pyskami. Najodważniejsi zdecydowali wspiąć się na szczyt i przekonać, co stało się z Bestią. Tam znaleziono truchło, padłe od porażenia piorunem. Od tego czasu miejsce to zwane jest Treskavec – od treskaat (uderzać, grzmić).
Złota Jabłoń na Złotym Szczycie
Przed tym wydarzeniem klasztor nazywany był po prostu zlatovrvski, od szczytu Zlatovrv (dosłownie: Złoty Szczyt) górującego nad nim. Szczyt ten nazwę swoją zawdzięczał złotej jabłoni, która promieniała tak silnym światłem, że widoczna była aż nad Zatoką Salonicką! Drzewo jednak zostało wyrwane wraz z korzeniami podczas tej samej burzy, która zabiła groźną Bestię.
Podobno przed kilkudziesięcioma laty pewna bogata rodzina z Prilepu przywiozła z Wiednia pozłacane jabłko. Podarek pozostawiono na szczycie Zlatovrv, w miejscu, w którym zgodnie z podaniami miała znajdować się złota jabłoń. Niedługo później silny wiatr porwał złocony dar i rzucił go na dziedziniec klasztorny. W mieście uznano to za cud – kolejny w ukochanym przez Prilepczan, Podniebnym Klasztorze.
Więcej o Prilepie, intrygującym, energetycznym mieście, dowiecie się z tego wpisu!
Jak dostać się do monastyru Treskavec?
Jeszcze parę lat temu dotarcie do klasztoru wymagało determinacji. Pozostawała albo wspinaczka przez góry, albo pokonanie stromego podjazdu, w dodatku po nieutwardzonej drodze.
Dziś jednak prawie pod sam Treskavec można dojechać asfaltową drogą. Należy wyjechać z Prilepu drogą R1303 na Makedonski Brod, a po minięciu Muzeum Tytoniu zjechać w kierunku cmentarza miejskiego. Za cmentarzem skręcamy w prawo i kontynuujemy jazdę aż do znaku, kierującego nas na Treskavec. Dalej serpentynami wspinamy się do Podniebnego Klasztoru.
Więcej uważności wymaga wspinaczka z Prilepu do klasztoru. Polecam ją natomiast gorąco, bo widoki zniewalają. Wejście zaczyna się niedaleko cerkwi w dzielnicy Varoš (sama cerkiew również warta jest odwiedzin), przy słynnej formacji skalnej w kształcie… Słonia. Z początku kierujemy się na krzyż, oznaczający miejsce zwane Markovi Kuli. To ruiny twierdzy legendarnego króla Marka. Droga do klasztoru jest łatwa i raczej dobrze oznakowana. Zbliżając się do klasztoru, mijać będziemy coraz więcej skał z charakterystycznymi wgłębieniami. Według miejscowych podań, miały to być albo miejsce odosobnienia w celach modlitwy, albo przeciwnie – pokusy, które zmęczonym pielgrzymom miały przeszkodzić w drodze na szczyt, oferując chwilę odpoczynku.
Dojście do klasztoru zajmuje od dwóch do trzech godzin. Należy wziąć ze sobą wodę, ponieważ jedyne źródło pojawia się już niemal pod samym monastyrem, przy skromnej kapliczce. Przez większość trasy idzie się odsłoniętym terenem, co zapewnia piękne widoki i pozwala podziwiać fantazyjne formacje skalne, ale nie daje też zabezpieczenia przed słońcem czy wiatrem.
Monastyr Treskavec – bilety, nocleg
Nie, aby zwiedzić klasztor nie potrzebujemy kupować biletów. W monastyrze mieszka jeden mnich, Kalist, nadzorujący przywracanie zabudowań do dawnej świetności. Z chęcią opowiada historię miejsca i oprowadza, o ile pozwalają mu na to obowiązki.
W 2013 roku klasztor uległ poważnym zniszczeniom w wyniku pożaru. Mniejszy, nie tak pustoszący pożar nawiedził go ponownie w trakcie odbudowy, w 2017 roku. Jeżeli możemy, warto zostawić drobny datek na utrzymanie tego miejsca.
Więcej o zasadach zwiedzania i noclegów na terenie klasztorów przeczytacie tutaj.
Nie istnieje możliwość przenocowania na terenie monastyru – a przynajmniej nie oficjalnie. Co jakiś czas zdarza się bowiem, że przybywający rozbijają namiot lub spędzają noc „pod chmurką” w sąsiedztwie Treskavca.
Zwiedź Treskavec ze mną!
Tak, jest taka opcja!
Już w październiku 2020 roku odbędzie się trekking w Macedonii, w którego programie znajduje się właśnie wspinaczka do Podniebnego Klasztoru! Więcej informacji w zakładce Wycieczki do Macedonii!
Pingback: Spędź noc w klasztorze! Macedonia szlakiem cerkiewnym : Do Macedonii